Jezus wyruszył przed tym jak musiał odejść, na pustynie na 40 dni. Znalazł tam mądrość, wiarę i siłę, która była mu potrzebna do tego by zrozumiał i mógł spełnić swoja karmę.

Życzę Wam dużo mądrości, siły i wiary, że jednak ten świat nie jest taki zły, a jeśli nawet, to my dostrzegając to już to niwelujemy. Wierzę w głębi serca, że czeka nas cudowny czas.

Życzyłbym jednak sobie i Wam by przyszedł już ten moment, w którym nastąpi pełne zrozumienie, albo inaczej, pełna świadomość tego jak i co. Bez konieczności głębszej analizy i poznawania.

Oto Jego słowa:

„Nie troszczcie się, więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać? Bo tego wszystkiego poganie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski. Dosyć ma dzień swego utrapienia.” {Jezus, Ewangelia Mateusza 6,31-34}

„Jego uczniowie zapytali go i powiedzieli mu: ‘Czy chcesz, abyśmy pościli? I jak mamy się modlić, dawać jałmużnę i na jakie pokarmy zwracać uwagę?’. Rzekł Jezus: ‘Nie kłamcie, nie czyńcie tego, czego nienawidzicie. Gdyż wszystko jest jawne wobec nieba. Nie ma bowiem nic ukrytego, co nie będzie objawione i nic tajnego, co nie będzie ujawnione’.” {Ewangelia Tomasza, logion 6}
„A gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy, gdyż oni lubią modlić się, stojąc w synagogach i na rogach ulic, aby pokazać się ludziom; zaprawdę powiadam wam: Otrzymali zapłatę swoją. Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie. A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą wysłuchani. Nie bądźcie do nich podobni, gdyż wie Bóg, Ojciec wasz, czego potrzebujecie, przedtem zanim go poprosicie.” {Jezus, Ewangelia Mateusza 6,5-8}

„To nieznajomość w stosunku do Ojca spowodowała powstanie lęku i trwogi (…) Niczym bowiem jest lęk, zapomnienie i utworzenie kłamstwa. To prawda jest czymś ustalonym, niezmiennym, niewzruszonym, doskonale pięknym. Pogardzajcie więc Błędną Myślą! Bo tak, jak nie ma bytu, nie ma także korzenia. A zamieszkała we mgle, w której nie może widzieć Ojca. Przebywając zaś w niej, tworzy dzieła zapomnienia i przestrachu, aby przez nie dosięgnąć tych, co są w środku i aby ich zniewolić.” {Ewangelia Prawdy, Nag Hammadi Codex I}

„Wiedzę osiągnie ten, kto ma wiarę i jest przez nią pochłonięty i kto poddał kontroli swe zmysły. Po jej zdobyciu odnajdzie on wieczny i najwyższy spokój. Natomiast ignorant, któremu brakuje wiary i którego umysł tonie w wątpliwościach jest na zawsze stracony. Nie znajdzie on szczęścia ani na tym, ani na tamtym świecie.” {Bhagawadgita}

„Ten bowiem, kto znalazł ożywiający Logos i kto poznał Ojca prawdy odpoczął, zaprzestał poszukiwań, gdyż znalazł, a gdy znalazł, zamilkł. Drobne tylko sprawy zwykle omawia”
{Świadectwo Prawdy, Nag Hammadi Codex IX}

Takie tam przemyślenia, znalezione na forach i zsyntezowane przeze mnie do postaci przyswajalnej 😉

W 1985 roku, Amerykanin, niejaki Morton Smitch-późniejszy profesor Histori Starożytnej w Columbia University odkrył w jednym z klasztorów na pustyni Judzkiej nieznany dotąd list Klemensa Aleksandryjskiego napisany do człowieka o imieniu Teodor, w którym opisywał, że pierwotnie istniały dwie wersje ewangelii Św. Marka. Jedna skrócona dla mas, na potrzeby wiary, oraz druga rozszerzona o ezoteryczne nauki Jezusa dla wybranych.

W liście tym opisuje nieznane dotąd fragmenty ezoterycznych nauk Jezusa dotyczące misterium Królestwa Bożego.

Naukowcy uznali ten dokument za autentyczny i wskazali na realną możliwość istnienia chrześcijaństwa inicjacyjnego w pierwotnym kościele. Więcej informacji znajdziecie w tym miejscu: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TB … a_taj.html

Niestety oryginały nie zachowały się i do dyspozycji pozostały jedynie zdjęcia, na podstawie których trudno jest stwierdzac autentycznośc manuskryptów.

Czyli powstaje pytanie: Czy w pierwotnym chrześcijaństwie przekazywano wiedzę ezoteryczną?

W myśl ezoterycznej idei „mądrość ukryta” była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Można było ją odnaleźć w starożytnej Persji, zaklęta została w egipskich hieroglifach, pielęgnowana była wśród greckich Filozofów a obecnie, dzięki odkryciu Mortona Smitha, rozpoznaje się ją jako podstawę rodzącego się Chrześcijaństwa.

Na nieszczęście uległ zniszczeniu ten fragment listu, który zawierał pełny tekst Tajemnej Ewangelii Św. Marka. Zachowały się tylko dwa fragmenty – krótszy i ten dłuższy przedstawiający cześć procesu inicjacji w Tajemnice Królestwa Bożego. Niemniej to właśnie to odkrycie spowodowało, że zwrócono większą uwagę na pomijaną dotychczas tradycję ezoteryczną zwaną przez Pawła – Tajemną.

Mądrość głosimy tylko dopuszczonym do tajemnicy, ale nie mądrość tego świata, ani władców tego świata, którzy muszą przemijać. Boga Mądrość głosimy jako tajemną, mądrość dotąd ukrytą… (zob. 1Kor. 2.6-7 BT)

Odzyskanie tej tradycji nie jest sprawą prostą, ponieważ Kościół Rzymski powołał na Soborze w Nicei (325r.) grupę tzw. Corectores , ażeby ujednolicić pisma Nowego Testamętu. Dokonano wiec zabiegu i usunięto z Ewangelii pewne teksty, a także pozbyto się całych ksiąg, które być może zniknęły już na zawsze, bądź zostaną ponownie odkryte, podobnie jak to miało miejsce w Nag-Hammadhi, kiedy to światło dzienne ujrzały takie ewangelie jak Filipa czy Tomasza…

Inną znaną grupą dokumentów są odkryte przez archeologów fragmenty tekstów zwane Logia i Agrapha. Porównanie tych starych fragmentów z tekstami Ewangelii, ukazało zaskakujący fakt, iż wiele z nich nie ma swojego odpowiednika w znanych nam Ewangeliach, natomiast występuje w Gnostycznych tekstach ezoterycznych, bądź u wczesnych Ojców Kościoła.

Dużą część literatury starochrześcijańskiej stanowią oczywiście Apokryfy, pośród których znaczenie mają jedynie te, które cytowane były przez Ojców Kościoła. Jednakże anatemy rzucone przez naukowców kościelnych na te pisma spowodowały znaczną nieufność jaką obecnie darzy się te utwory., przez co badania nad tymi tekstami są znacznie opóźnione.
Niemniej i tak wiele zachowanych fragmentów wskazuje na to, że cała tak droga nam nauka Jezusa odbywała się w sposób ukryty, zasłonięty i w przypowieściach (Łuk. 8,10). Wiele wskazuje również na to, że Jezus występował w roli Hierofanta udzielającego ezoterycznej mądrości tylko ludziom przez siebie wybranym.

…nie do wszystkich mówię, lecz wiem których wybrałem…(Jan 13,18; 6,70; 15,16)

Fenomen ezoteryzmu, a przeto i inicjacji stał się przyczyną licznych kontrowersji, głównie za sprawa kryzysu spowodowanego w II w. przez ezoteryczne-gnostyczne sekty powstałe w łonie jeszcze dość młodego chrześcijaństwa. Stając wobec gnostyków, większość starożytnych historyków wielkiego kościoła starało się zaprzeczyć istnieniu ezoterycznej nauki Jezusa i jego uczniów, ale opinii tej przeczą fakty.

Dodam jeszcze, że słynny religioznawca Mircea Eliade napisał w swojej Historii wierzeń i idei religijnych:

„Ezoteryzm, inaczej mówiąc inicjacyjne przekazywanie nauk i praktyk zastrzeżonych wyłącznie dla grupy wtajemniczonych, zaświadczony został w różnym stopniu w normatywnym Judaizmie, wśród Esseńczyków i Faryzeuszy, a przede wszystkim we wszystkich religiach epoki hellenistycznej i w początkach chrześcijaństwa… (Historia wierzeń i idei religijnych).”

Cała sprawa jest dosyć zawiła. Otóż na początku biblia była odczytywana w języku greckim, a w kościele rzymskim po łacinie. Tymczasem nie wykształcony lud zupełnie nie miał pojęcia co kryje się za tekstem biblii. A zatem ludzie byli zdani jedynie na komentarz kapłanów. Oczywiście taki stan rzeczy niejednokrotnie umożliwiał manipulacje masami. Dopiero reformacja, ażeby temu zapobiec (przyczyniając się w ten sposób do rozwoju drukarstwa) zaczęła przekładać biblie na języki współczesne. Pojawił się zatem problem.

Jak przekładać pewne wyrażenia pism świętych które nie maja swojego odpowiednika w języku miejscowym?

Zaczęto wiec parafrazować, uogólniać, albo wydobywać sens każdego tekstu z osobna ustalając wcześniej kontekst. Sek w tym, ze wówczas faktycznie popełniono masę błędów. Niektóre słowa zamiast pozostawić w języku oryginalnym, przetłumaczono zupełnie innymi odpowiednikami. Przykładem niech tu będzie „metanoia” oddawana zazwyczaj jako „pokuta” bądź „zal za grzechy”. Jest to oczywisty błąd, ponieważ „metanoia” składająca się z dwóch greckich słów „meta” i „noia” (pochodna od nous) nie oznacza ani pokuty, ani żalu za grzechy. Te słowa stanowią jedynie parafrazę czegoś co można wyjaśnić jako przekroczenie (meta) granicy umysłu (noia). Samo słowo zawiera w sobie silne konotacje mistyczno-ezoteryczne, ponieważ chodzi o skok na wyższy poziom duchowy, albo inaczej – o nawrócenie się w najgłębszym siedlisku duszy – w samej Jaźni. Inne przykłady dotyczą słowa „gnosis”, czyli wiedzy uzyskanej w sposób nadzmysłowy a tłumaczonej po prostu jako „poznanie”. Jeszcze innym terminem jest greckie „ekstasis” tłumaczone zazwyczaj poprzez „zachwyt”. Natomiast zupełnie inna była historia tłumaczenia greckiego „mysterion” (tajemne obrzędy) poprzez „sacramentum” (świętość), co jest już zupełnym zaprzeczeniem oryginału. I chociaż obecnie jest trochę lepiej, ponieważ „mysterion” tłumaczy się jako „tajemnica”, niemniej i tak nie oddaje to praktycznego wymiaru tego słowa… Ostatnio nawet było głośno o próbach przekładu Nowego Testamentu na gwarę lokalna (śląską, kaszubską, góralską). Na tych przykładach doskonale możemy zauważyć jak dokonuje się ewolucja Biblii, i w jaki sposób zmienia się jej tłumaczenie. Tak wiec czytając tę księgę w naszym języku ojczystym powinniśmy sprawdzić, z jakim tłumaczeniem mamy do czynienia. Czy jest to przekład filologiczny, popularnonaukowy, specjalistyczny czy jakiś inny. Jak wielka szkoda ze do dziś nie doczekaliśmy się przekładu który zachowałby wszystkie greckie terminy techniczne. Jeżeli nawet byłoby to trudne z jakiś względów to porządna Biblia powinna zostać zaopatrzona w odpowiedni aparat krytyczny omawiający trudne miejsca. Jak do tej pory nadal pozostaje czytanie w oryginale i studiowanie tła epoki ażeby zrozumieć wszystkie te zawiłości.

 

Określenia „greka”, „język grecki” pochodzą od Rzymian, którzy nazywali ten język po łacinie lingua Graeca. Nazwa stosowana przez samych Greków w grece klasycznej brzmiała ἡ Ἑλληνικὴ γλῶττα = he Hellenikè glõtta (nowogr. η Ελληνική γλώσσα albo τα Ελληνικά = i Ellinikí glóssa, ta Elliniká), co można by przetłumaczyć jako „język helleński”. Sama greka biblijna (koine) jest jedną z wielu form języka greckiego która pojawiła się na przestrzeni okresu jego ewolucji i używana była w czasach starożytnego hellenizmu. Powstała ona w wyniku wymieszania się różnych dialektów greki klasycznej (z przewagą dialektu attyckiego) z naleciałościami z łaciny i języków anatolijskich. Natomiast obecnie używa się w Grecji i na Cyprze języka nowogreckiego, nieco odmiennego od greki, w której został spisany Nowy Testament. Wiem, że jest to trochę skomplikowane, nie mniej w celu uproszczenia sprawy powinniśmy tylko wiedzieć, że poza całą problematyką samego języka, możemy wyróżnić jego warstwę sakralną wraz z całym bogactwem słów odnoszących się do zagadnień duchowych. Z ezoterycznego punktu widzenia warstwa ta należy do swiętego języka misteriów i odnosi się do opisania określonych obrzędów, inicjacji oraz stanów ducha. Odnosi się to do takich słów jak m.in. misterium, gnosis, telete, nous, dynamis, eon, extasis, apokalypsis, logos, pleroma, itp. (1Kor. 1, 5-8; 2,6-7; 2,16; 8,1 2Kor. 5,13; Kol. 1.10; 3.10 Dz.Ap. 22,17-18 Jan.1.1)

Natomiast słynne słowo „Metanoia” tłumaczone zazwyczaj jako „czynić pokutę” (ew.Mat 4.17) jest oczywiście zwyczajnym nieporozumieniem, gdyż stanowi odbicie szerszego słownictwa inicjacyjnego. Cala sprawa jest banalnie prosta do wytłumaczenia ponieważ słowo to składa się z dwóch słów źródłowych „meta – przekroczyć” oraz „noia – świadomość” i jest to słowo pochodne od „nous-umysł”. z tego samego rdzenia pochodzi nauka o świadomości zwana „Noetyka”. Jest to również określenie jakiego używał Platon określając twórcze źródło wszechświata, poprzedzające Logos z ew. Św. Jana 1.1. Słowo to, powinno być raczej tłumaczone jako przekroczenie umysłu w sensie doznania inicjacji , albo raczej doświadczenia innego stanu umysłu będącego celem inicjacji… Nie ma to nic wspólnego z jakakolwiek pokutą, bądź żalem za grzechy, niemniej doświadczenia tego rodzaju na stałe zmieniają stosunek człowieka do świata i być może to było przyczyna sposobu w jaki dokonano tlumaczenia.

Innym powodem tego problemu jest przyczyna natury kulturowej. Grecy byli Przedkartezjańscy, my zaś wszyscy jesteśmy Postkartezjańscy. Przedmiot mysli Greka – ta noeta, stanowią przedmioty, które (np. u Platona) istnieją w wyższym, bardziej realnym świecie. Znaczy to, że „nous” i jego pochodne, a wiec i „metanoia” były zgoła odczuwane inaczej niż nasze słowa „umysł, umysłowy, intelekt” itp. Które to sugerują „nasze myślenie” lub „rozumowanie”. Zresztą wiele jest takich słów zawartych w Nowym Testamencie, które należałoby opisać z innej perspektywy. „Nous” w swojej oryginalnej postaci, przywodzi na myśl niemal intuicyjne uchwycenie rzeczywistości, zwane przez Apostoła Pawła „zmysłem chrystusowym”, przez św. Franciszka Salezego „ostrym końcem duszy”, przez Pascala „sercem”, a przez wszystkich starożytnych po prostu „ nous”.

„Nous” jest więc, bardziej niejako organem mistycznego zjednoczenia, a więc czymś innym, niż zwyczajnym „umysłem” czy rozumem”. Słowo „nous” ma więc bardzo odmienne znaczenie od używanych obecnie jego zamienników. Było to słowo znajdujące się w samym centrum słownictwa greckiej teozofii mistycznej. Termin ten jeden z największych badaczy gnozy- Gilles Quispel przetłumaczył jako „nadświadomość”, „wyższa świadomość”, albo nawet „jasnowidzenie”. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w wielu pismach z Nag-Hammadhi twierdzi się, że „nous” to wewnętrzny organ, wrażliwy na odbiór gnostycznego objawienia, a ludzie wrażliwi na ten organ, widzą zazwyczaj to, czego inni nie dostrzegają……

Natomiast Co do przedrostka „meta”, to z reguły oznacza on przekroczenie granic umysłu i trudno byłoby je zrozumieć w sposób tak bardzo uproszczony jak sugerują nam to przekłady Nowego Testamentu. Zwłaszcza, że znaczenia tego słowa możemy prześledzić chociażby na innych tego typu przykładach – mianowicie; grecka „meta-morfoza”, czy też „meta-fizyka”. W każdym przypadku występuje ono jako wskazanie czegoś zupełnie odmiennego – jako przekroczenie pewnej granicy, nawet obecnie „meta” występuje w sporcie pod postacią symbolicznej linii, którą przekraczają zawodnicy.

Można by oczywiście uproszczać tłumaczenie tego słowa i stosować jako formę „przemiany umysłu”, coś podobnie jak meta-lurgiczna „przemiana metali”, ale i tak widać, że chodzi, nie o przemianę jako nawrócenie, ale jako „odmienny stan świadomości”

 

Zatem, jeśli – dla uproszczenia (na czymś musimy bazować) – wyrazem „nous” określimy pojęcie jakiegoś rodzaju percepcji ponad-zmysłowej, natomiast „meta” – jako przekroczenie czegoś, to całość tłumaczę sobie w ten sposób: złożenie razem obu tych słów oznacza podwójne przekroczenie granicy – najpierw przekroczenie zwykłej percepcji zmysłowej („nous”), a następnie również ponad-zmysłowej („meta-„). Czyli wyjście (percepcji) ponad rzeczywistość ponad-zmysłową?

Złożenie razem obu tych słów oznacza podwójne przekroczenie granicy – najpierw przekroczenie zwykłej percepcji zmysłowej („nous”), a następnie również ponad-zmysłowej („meta-„). Czyli wyjście (percepcji) ponad rzeczywistość ponad-zmysłową? Co prawda słowo „metanoia” składa się z dwóch rdzeni etymologicznych, nie mniej stanowi ono całość. Dlatego też, należy je rozumieć krótko – jako „bycie” w stanie umysłu poza granicą.

Wydaje mi się, że metanoia to wieloznaczne słowo – odnośnie huny to metanoia będzie przekroczeniem bariery własnego niższego ja, czyli podświadomości, ale myślę, że jednak może był jakiś cel w przetłumaczeniu go w biblii chrześcijańskiej na „pokutę” Może chciano prawdziwy sens ukryć, ale niechcący i tak wyszło sedno sprawy. Wiemy przecież, że w pokucie trzeba naprawiać nie tylko wyrządzone zło, ale i zmieniać siebie, czyli podświadomość, naprawiać własne ograniczenia i niepotrzebne przekonania, kompleksy, lęki usuwać całe warstwy myśli, które nagromadziły się przez lata, fiksacje itp. W tym sensie być może metanoia też jest formą pokuty;) bo przecież pokuta polega też na przemianie siebie jest drogą do „bycia” poza ograniczeniami umysłu, gdzie celem jest stały kontakt z wyższym ja, chrześcijańskim Ojcem.

Istnieje w kościele pewna niechęć do słów które trącą pogaństwem. Metanoię przeżywali nie tylko chrześcijanie. Także czciciele Hermesa, Serapisa albo Dionizosa. Metanoia to częsty przypadek w dziejach duchowości, a doświadczył jej Pitagoras, Apolloniusz z Tiany, Muhammad, Guru Nanak. Są metanoie chrześcijańskie, islamskie, hiduistyczne. W swym sensie metanoia znana jest również w New Age i stanowi owoc każdej, porządnej, szamańskiej inicjacji. I na przykładzie tego jednego slowa widać, jak wszelka wiedza tajemna i religijna ma wspólne źródło 🙂